1 (edytowany przez matik97 2012-01-24 14:59:36)

Temat: Gitara/kabel - straszne pierdzenie

Tak więc mam moją ukochaną gitarkę już od pewnego czasu (Ibanez rga42). Kiedyś, gdy włączyłem ją po powrocie ze szkoły, zauważyłem, że przy włączonym equalizerze (mój ibanez zamiast potencjometru tonu ma equalizer on/off) gitara się nie odzywa, natomiast przy wyłączonym dźwięk był bardzo słaby... Odkręciłem pokrywkę przy gnieździe i okazało się, że kabelki były po prosu beznadziejnie przylutowane i jeden odpadł. Z powodu braku lutownicy po prostu ściągnąłem trochę izolacji z kabla i owiązałem go wokół tego metalowego pręcika przy gnieździe, wszystko działało. Dziś znów po powrocie ze szkoły włączam gitarę, i nagle zaczyna ona strasznie pierdzieć, nic nie daje włączanie/wyłączanie EQ. Znów odkręcam pokrywkę przy gnieździe, i widzę, że kolejny kabel odpadł. Tak więc zmusiłem tatę do zakupienia lutownicy, i wieczorem wszystko razem ładnie naprawiliśmy. Gram sobie na gitarce, wszystko jest całkowicie ok, aż tu nagle słyszę ostre JEB i ze wzmaka dochodzi masakryczne pierdzenie. Siedzieliśmy nad gitarą, kręciliśmy, ściągaliśmy pokrywki z końcówek kabla (kabel Klotz), i czasami działa przez pół minuty, a potem znowu JEB i zaczyna pierdzieć. Czasem zdarza się, że nie pierdzi, jednak wtedy na włączonym EQ słychać taki niby cichy ale strasznie upierdliwy pisk, a przy zmienianiu przełącznika equalizera słychać strzały ( big_smile ), czasem uda się na pół minuty naprawić, wszystko jest ok, po chwili pisk przez pół minuty, a potem znowu to masakryczne pierdzenie. Zauważyłem, że pierdzenie znika na chwilkę kiedy odkręci się pokrywkę od wtyczki kabla, jest tam taka folijka dziwna, której przeznaczenie nie jest mi znane, przesunie się ją bez jakiejkolwiek prawidłowości i założy z powrotem pokrywkę. Nie mam pojęcia co jest nie tak, wszystkie kabelki przy gnieździe są polutowane dobrze, nic niczego nie dotyka w miejscu, gdzie nie powinno, a i tak co chwile słyszę albo pierdzenie, albo pisk. Pragnę jeszcze dodać, że ipod podłączony do wzmaka normalnie gra, więc to raczej nie jest wina głośnika.

Jezu, sory za tak długą opowieść, mam nadzieję, że pomożecie, gitara niby jest na gwarancji, ale nie chciałbym się z nią rozstawać na jakiś dłuższy czas... Z góry dzięki, czekam na pomoc.

E: ok, chyba jednak odwijanie kabla nie pomaga, może chodzi o jakiś "odpoczynek", i gdy potem podłącze to po kilku sekundach coś się przegrzewa i zaczyna się pieprzyć... Jutro spróbuję nagrać filmik, żebyście się mniej więcej zorientowali w sytuacji.

E(2): kurde, dziś wracam do domu, włączam i wszystko normalnie działa, mam nadzieję, że zaraz się znowu nie zwali. Najprawdopodobniej była o wina kabla, choć w sklepie sprzedawca zapewniał, że jest to bardzo wysoka jakość.

2

Odp: Gitara/kabel - straszne pierdzenie

No cóż, skoro jest na gwarancji, to nie dłub przy niej, bo wydłubiesz gwarancję wink

Sprawdź dobrze kabel (podłącz do innej gitary, innego wzmaka u kolegi).
Jedyne co mi przychodzi do głowy to po prostu zepsuty potencjometr (jak piszesz jest to przełącznik tonu).